W niedzielę o godzinie 15 na boisku w Komornikach został rozegrany mecz na szczycie legnickiej Klasy B, LZS Komorniki podejmował rezerwy Orli Wąsosz.
Już pół godziny przed pierwszym gwizdkiem każda z ławek przy boisku została zajęta przez kibiców. Wszyscy czekali na dobre widowisko i mamy nadzieję, że się nie zawiedli.
Już po pierwszym rzucie rożnym dla Wąsosza, w 16 minucie na listę strzelców wpisał się Adam Rybicki. Niekryty przez żadnego z zawodników Komornik wbiegł w pole karne i precyzyjnie, uderzając głową, trafił do bramki strzeżonej przez Szeląga.
Odpowiedzią LZS-u była bramka zdobyta cztery minuty później przez Mateusza Pasiaka. Napastnik gospodarzy najlepiej wykorzystał zamieszanie w polu karnym wąsoszan i wpakował piłkę do siatki.
W 36 minucie ponownie na prowadzenie wyszła Orla. Drugi raz trafili ze stałego fragmentu gry. Tym razem bramkę zdobyli z rzutu karnego. Pewnie jedenastkę na gola zamienił Daniel Domański.
Do przerwy wynik nie uległ zmianie, 1:2.
W drugiej połowie inicjatywę przejęli gospodarze.
W jednej z pierwszych akcji z około 30 metrów chciał zaskoczyć bramkarza gości Mateusz Kochman. Uderzona futbolówka zmierzała tuż pod poprzeczkę, lecz Rafał Pelc zdołał przenieść piłkę ponad nią .
W 71 minucie popularnie zwany Melek cieszył się wraz z kolegami ze zdobyczy bramkowej. Dostrzegł źle ustawionego bramkarza i posłał futbolówkę „za kołnierz” Pelca.
Podział punktów nie interesował gospodarzy, dążyli oni konsekwentnie do zdobycia kolejnej bramki, która dałaby upragnione trzy punkty.
Dokładnie w 80 minucie Rafał Baryczkowski odebrał piłkę przeciwnikowi i pobiegł z nią w kierunku bramki Wąsosza. Wraz z nim, za akcją, podążali Mateusz Pasiak oraz Dawid Kowal. Bary zdecydował się jednak na indywidualne wykończenie akcji, schodząc do swojej lepszej lewej nogi i oddając strzał na bramkę. Piłka odbijając się od obrońcy zmieniła kierunek lotu, a do niej dopadł Mateusz Pasiak, który silnym strzałem niemal rozerwał siatkę bramki gości.
Spotkanie trwało jeszcze 15 minut, gdyż do regulaminowego czasu gry sędzia doliczył 5 kolejnych, jednak wynik do końca rozgrywki nie uległ zmianie i na stadionie w Komornikach zapanowała euforia.